Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/82

Ta strona została przepisana.
82
SZPIEG

— Tom! poday tu światło!
Obydwa o kilka kroków odstąpili od siebie.
— Strzelay! zawołał Lawton.
Pułkownik wymierzył, dał ognia, a kula tylko po prawéy szlifie trąciła Kapitana.
— Teraz moia rzecz, rzekł Lawton z nayzimnieyszą krwią, podnosząc rękę do strzału.
— Albo téż moia, odezwał się głos trzeci, i w téyże chwili pistolet z ręki Lawtona, wytrąconym mu został. To zapewne dla nas kazaliście bramę otworzyć, iżbyśmy przełazić przez mur nie mieli potrzeby! a niechże mnie też szatan porwie! to ten wściekły Wirgińczyk! więcéy szczęścia niżelim się spodziewał. Daléy bracia! daléy, zwiążcie go, żeby nam nie umknął, weźmiemy go z sobą żywcem, aby się z nim dłużéy zabawić, iak nam się podoba.
Wellmer z Masztalerzem, skoro tylko usłyszeli przybyłych napastników, natychmiast