Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/86

Ta strona została przepisana.
86
SZPIEG

— Czyż go iadącego nie słyszycie? rzekł drugi. Ich konie zwykle się zatrzymuią kiedy ieździec zleci.
— Otóż i uciekł! krzyknął Skinner pieniąc się ze złości. Idźmyż i zwiiaymy się, a za trzy kwadranse sierżanta, i iego żołnierzy schwytać musiemy. Daléy żywo! ze wszystkich czterech stron dom ten podpalić, bo inaczéy rabować nie będziemy mogli.
— I co nam z tego przyidzie? zapytał ieden z bandytów popychaiąc nogą ciało iednego z swych towarzyszów, z którym Lawton w chwili swoich zapasów niclitościwie się obszedł.
— Co przyidzie? powtórzył Skinner, wszystko co zechcemy. Dla iednego człowieka, opuszczać dobrego połowu nie można. Nie bóycie się, będziem mieli czém się podzielić, bo pewien iestem, że ten stary skąpiec Warthon siedzi na pieniądzach.