Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/87

Ta strona została przepisana.
87
ROZDZIAŁ III.

Zapewnienie tego rodzaiu, odpowiadaiące duchowi i skłonności téy nieszczęśliwéy w kraiu szarańczy, podwoiło ich zapał, iż niezważaiąc na swego kollegę, który nawet znaki życia zaczął dawać po sobie, pędem burzliwego wiatru, ku domowi się udali.
Wysłuchawszy Wellmer o co szła rzecz cała, zaraz po ich oddaleniu się, wyszedł ze stayni, wyprowadził sobie konia, i bez trudności wyiechawszy za bramę, chwilę się namyślał gdzieby się miał obrócić, czy do Cztero-Kątów, dla uwiadomienia stoiąccgo oddziału o tym gwałtownym napadzie, czyli téż korzystaiąc z udzielonego sobie paszportu, do New-Yorku powrócić. Wstyd i boiaźń spotkania się z Lawtonem, powodowała go, iż sobie mieysce dawnieyszéy konsystencyi obrał za cel swéy podróży, lecz i tam nie spodziewał się znaleźć spokoyności dla siebie; wewnętrzny robak zgryzoty, toczył iego duszę,