Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/96

Ta strona została przepisana.
96
SZPIEG

nych, w każdym iednak razie pamiętay tylko na to sierżancie, że Kapitan potrzebować cię może; nie rozryway zatem swych ludzi, i owszem kaź im niech wszyscy razem kłusa przypuszczaią, a sam z niemi co prędzéy pośpieszay.
— Mistress Flanagan! odpowiedział weteran, nie byłbym zestarzał się w boiach, ani na te znaki zasłużył, gdybym nie wiedział, iż każde woysko powinno mieć koniecznie swóy oddział odwodowy, aby na wypadek odwrotu, wspierać mogło swe siły. Taki iest zawsze plan Washingtona. Walczyłem nieraz pod nim, znam że nie ilość ludzi, ale roztropność wodza w bitwie stanowi, i pewnie od iednéy szynkarki, w woiennych rzeczach zdania zasięgać nie myślę. Tak bydź musi, iakem kazał. Dalćy dzieci! marsz naprzód! wolno! miéć się na baczności.
— Wszystko to dobrze, Hollister, tylko każ iechać prędzéy, albo zostań na mieyscu,