Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/98

Ta strona została przepisana.
98
SZPIEG

— Stóy! zawołał sierżant, zdaie mi się, że coś tam się rusza pod skałą na lewo.
— Wcalebym się nie dziwiła, rzekła szynkarka, gdyby téż to była dusza Kapitana Lawton, szukaiąca sierżanta Hollister, aby mu podziękować za iego pośpiech i pomoc tak gorliwą.
— Przeklęta czarownico! nie iest to ani moment, ani mieysce do czynienia sobie podobnych żartów. Niech ieden z was doiedzie na mieysce. Baczność! do dobycia pałaszy! formuy szeregi!
— Wstydź się bydź takim tchórzem sierżancie, daléy! daléy, ustąpcie się trochę z drogi, w mgnieniu oka powrócę, i kiedy chcecie wszystkim wam duchów sprowadzę.
Dragon wysłany na rozpoznanie ruszaiącego się pod skałami zjawiska, powrócił z oznaymieniem, iż nikogo nie widział; z zwykłą przeto ostrożnością w dalszy się marsz udano.