Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/100

Ta strona została przepisana.
100
SZPIEG

W tych słowach, krokiem ku drzwiom postąpił.
— Zaczekay Dunwoodi, chwilę zaczekaj, zaklinam cię, przeczytaj list Henryka, który mi zlecił oddać go tobie, iako przyiacielowi młodości swoiéy, iako temu, którego on iak brata swego kocha niezmiennie.
— Dobroć, czułość twoia Franciszko, którą w tobie uwielbiam, znaydzie usprawiedliwienie w mém sercu, i mam nadzieję, że przyidzie czas, w którym i mnie odmówić słuszności postępowania moiego nie zechcesz.
— Czas ten iuż nadszedł Duuwoodi, znam wielkość twoiego charakteru, i w własném nawet nieszczęściu szanować go umiem.
Podczas gdy Dunwoodi list czytał, w iego oczach widać było nadzwyczayne wzruszenie i zapał. Biedny Henryku! zawołał! tyś zawsze przyjacielem moim. Jeżeli kto