Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/103

Ta strona została przepisana.
103
ROZDZIAŁ IV.

— I Henryk mógłżeby się więcéy lękać brata, iak Officera kongressu?
— Nie ma się co obawiać, ani iednego ani drugiego, droga Franciszko: słowo Harpera, czyż nie iest dla niego dostateczną rękoymią? ale honor móy, bezpieczeństwo iego, właśnie tego wymaga, aby powrócił do więzienia, i w nim spokoynie rozwiązania losu swoiego czekał.
Franciszka nie wiedziała sama co czynić, i coby iéy przedsiewziąść wypadało. Spoyrzała na zegar przy ścianie w pokoiu przybity, na którym zdawały się iéy rokiem upływać godziny: kwadrans ieszcze brakowało czasu do wskazanego przez Harpera zakresu. Co tylko przytém powiedział Dunwoodi, cokolwiek w tym momencie pomyśleć mogła, wszystko ią przekonywało, iż nowe były powody do zatrzymania Henryka, gdyż szwagier iego, niechciałby go na zgubę wystawiać, ażeby uwolnienia iego pewnym bydź miał: kochała nakoniec