Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/121

Ta strona została przepisana.
121
ROZDZIAŁ V.

na co się narażał dla ciebie, słuchay mnie i natychmiast idź ze mną ku Harlaem.
Nadzwyczayny ten człowiek, umiał zająć uwagę niespokoynego Henryka, który ulegaiąc iego woli, doszedł z nim nareszcie nad brzegi Hudsonu. Harwey spuścił się wówczas z góry ku łódce, która iak się zdawała umyślnie przez niego do podobnych przepraw przygotowaną była, i gdy w nią obydwa wsiedli, wkrótce na drugiéy stronie rzeki stanęli. Tu dopiero Birch wyrzekł, iż są zupełnie bezpieczni, ponieważ woyska królewskie Panami byli wybrzeżów, do których Amerykanie dostąpićby nie śmieli, z obawy aby wzaiemna ich kommunikacya nie została przerwaną.
Kramarz przez całą drogę, okazał taką wytrwałość i przytomność umysłu, iaką rzadko kogo natura obdarza bez przywiązania do nich wad innych, i namiętności rodzaiowi ludzkiemu właściwych.