Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/131

Ta strona została przepisana.
131
ROZDZIAŁ V.

— Byłeś dowódzcą oddziału oprawców? rzekł Kommendant pastuchów.
— Tak iest.
— I nazywasz się Skinner?
— Tak iest.
— Zobaczemy więc co można uczynić dla ciebie.
W tych słowach rozkazał stanąć i zsiąść z koni swemu oddziałowi. Sam zaś dobył fayki z kieszeni, nałożył tytuniem, skrzesał ognia, zapalił, i wpośród kłębów dymu, dał znak Officerowi, z którym wprzód mówił.
Nie daleko naprzeciw nich, stał gmach zruynowany, którego dach całkiem się zapadł, i gdzie wpośród z ziemią prawie zrównanych murów, została ieszcze belka utrzymuiąca się na dwóch murowanych słupach. Sierżant dobył z kieszeni postronka, zarzucił przez belkę, przywiązał go mocno, a na drugim końcu podwóyny węzeł skręcił. Dwóch pastuchów zręcznie w