Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/137

Ta strona została przepisana.
137
ROZDZIAŁ VI.

nie wprzód attakować rozpoczął, dopókiby nie nadeszły dwa pułki piechoty z Konektikut, w tenże sam punkt wysłane.
Dopełniaiąc tego rozkazu Lawton, tak zręcznie siły garstki swéy ukrywać umiał, iż zawsze stawiał nieprzyiaciela, w obawie natarcia na siebie. Niepewność ta iednak, nie zgadzała się z żywym i prędkim charakterem Kapitana, i w duchu przeklinał opóźnianie się piechoty.
Betty Flanagan, która z niezmordowaną gorliwością odbywała zwykłe za oddziałem podróże, nie opuściła i teraz téy wyprawy, opatrzona, we wszystkie wiktuały iakie tylko w woynie żołnierz potrzebować może. Przeieżdzaiąc zatém przez góry West-Chester, gdy ieszcze obydwa woyska spokoynie naprzeciw siebie stały, to rozmawiała z sierżantem Hollister o naturze złych duchów; to się kłóciła z doktorem Sytgreaw, o niektóre praktyki iego szczegóły, na iakie zgodzić się nie mogła, i właśnie