Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/140

Ta strona została przepisana.
140
SZPIEG

ka, kiedy nie masz potrzeby, iak tylko uczynić go niezdatnym do boiu, siebie samego zabezpieczaiąc od szwanku.
— Nie słuchay sierżancie, swoie rób, iak dawniéy rzekła szynkarka. I cóż by to była za woyna, gdyby każdy o swoim ieszcze przeciwniku myślał. Alboż sądzisz że woyska królewskie, mieliby kiedy wzgląd na nasze. Zapewne żadnego, i zapytay się czyli chcąc kray wolnym uczynić, nie potrzeba wodza, coby dobrze pracował głową, a żołnierzy coby ieszcze lepiéy pałaszem robili. Gdyby nasze dragony pewni w ręku nie byli, zapewneby z nich żaden nie używał Kok-tailu przed bitwą?
— Ani myśléć, ani żądać można, aby kobieta równie iak ty ciemna, Mistress Flanagan, rzekł doktor z wyrazem pogardy i gniewu; mówić mogła rozsądnie o rzeczach, dotyczących niedocieczonéy nauki naszéy, tém mniéy sądzę, aby robienie pałaszem znaiomém iéy bydź mogło. Wszel-