Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/152

Ta strona została przepisana.
152
SZPIEG

Piechota uyrzawszy, iż wódz ich poległ, nie mogąc dłużéy dotrwać przemagaiącemu siebie nieprzyiacielowi, wkrótce broń rzuciła, i w różne rozproszyła się strony.
Dowódzca Angielski spodziewaiąc się, iż nowe posiłki Amerykańskie, od brzegów Hudsonu ściągnęły, ścigać ich nie kazał, i ograniczył się tak łaskawie na swém zwycięztwie, iż z całém woyskiem wsiadł na bryg przewozowy czekaiący siebie, na wypadek, gdyby mu się cofnąć przyszło. Dwudziestu nie upłynęło minut, po zgonie Lawtona, a iuż i Amerykanie i Anglicy z placu bitwy zniknęli.
Przy każdym pułku, po dwóch zwykle znajdowało sic chirurgów; lecz że w Ameryce, nauka tego rodzaiu była podówczas w kolebce, powołanie tak użyteczne, sprawowali naywiecéy ludzie młodzi, bez doświadczenia i wiadomości. Sytgreaw rzeźnikami téż ich nazywał, i tyle pogardzał niemi, ile Lawton piechotą. Z kilku wła-