Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/153

Ta strona została przepisana.
153
ROZDZIAŁ VI.

śnie takiemi uczniami, chodził właśnie po poboiowisku, wykładając im iak z rannemi przy ich opatrywaniu zachować się należy, i kiedy i w iakim stopniu operacya chirurgiczna, stósownie do mieysca rany, iéy wielkości i skutków, użytą bydź może.
Zaięty tak ważnym ludzkości czynem, spotkał się nakoniec z Hollisterem, stojącym wraz z dragonami w punkcie, w którym go Lawton postawił, i zapytał: czyby Kapitan nic wrócił? nikt go nie widział: wszyscy go nadto dobrze znali, aby sądzić mieli, iż równie do liczby uciekaiących należał: każdy przeto wnosił, iż pomiędzy rannemi znaydować się musi. Z troskliwością, iaką tylko przyjaźń, ten dar naydroższy nieba, natchnąć iest zdolną, udał się Sytgreaw na góry zaymowane niedawno przez Anglików, i tam uyrzał Betty Flanagan siedzącą na ziemi, i trzymającą na kolanach głowę człowieka, w którym po mundurze poznał Lawtona. Tem mocniéy go ten wi-