Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/175

Ta strona została przepisana.
175
ROZDZIAŁ VII.

dowiedzą się po méy śmierci, czyiego zaufania godzien byłem.
— Bądź pewien, rzekł Jenerał, iż znaydziesz zawsze we mnie przyiaciela, który tego iedynie żałuie, iż ci oświadczyć publicznie uczuć swoich nie może.
— Wiem o tém, wiem, odpowiedział Birch, obowiązki służby iakiéy się podiąłem, kazały mi żyć zapomnianym od świata. Podobno iuż to ostatni raz wolno mi oglądać oblicze twoie Jaśnie Wielmożny Panie! oby Opatrzność tyle błogosławieństwa, tyle szczęścia na ciebie zlała, ile me serce czuie, a usta wyiawić nie śmieią.
Ukłonił się z uszanowaniem i wyszedł, zostawiaiąc Jenerała przeiętego nayżywszém ku sobie wzruszeniem.
Dzień następny rozwiązał los New-Yorku, i w tymże samym czasie woyska Amerykańskie połączone z francuzkiemi zupełne zwycięztwo nad Kornwallisem odnio-