Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/181

Ta strona została przepisana.
181
ROZDZIAŁ VIII.

Przy nim stał inny Officer, tego samego co on prawie wieku, trochę niższy, i choć nie tyle zaymuiący, w rysach iednak twarzy dużo z pierwszym podobny. Przypatrywali się oni ciągle obydwa na bystry pęd wody, któren z łoskotem pieniąc się przy ich nogach toczył swe nurty, a ciekawość iaką przywiązywali do tego widoku, mniemać kazała, iż piérwszy raz cud ten nowego świata, widziéć musieli. Przez kilka minut, stali obok siebie w milczeniu, dziwiąc się wspaniałemu utworowi natury, gdy młodszy z nich obracaiąc się do swoiego towarzysza, wskazuiąc mu na prost pałaszem, zawołał:
— Patrzay Dunwoodi, patrzay! widzisz tam człowieka przebywaiącego rzekę, pod samym prawie wodospadem w łódce iak łupina z orzecha.
— Bez wątpienia musi bydź to żołnierz, odpowiedział drugi, gdyż iak widać ma mantelzak dobrze wypakowany. Idźmy