Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/21

Ta strona została przepisana.
21
ROZDZIAŁ I.

szę Xięże Kaznodzieio, mów trochę ciszéy, bo zagłuszysz moich kolegów, że nie będą wiedzieć kiedy na nich do koni zatrąbią. Aby ci zaś kto nie przeszkodził, trzebaby iaki sposób obmyśleć. Masz nóż? czekayże, podłóż go pod spód klamki, a wtenczas zie kaduka, kto weyść potrafi.
Harwey przymknął natychmiast drzwi, i korzystaiąc z rady dragona, użył wskazanéy mu ostróżności.
— Nie zapominay się Harwcyu! co robisz? rzekł Henryk powątpiewając, aby iego zamiary przyiść mogły do skutku; czyż nie wiesz, iż kto się z czém ukrywa, w tém większe się podeyrzenie podaie.
— Wiem co robię, odpowiedział Kramarz dobywaiąc z kieszeni różnych rupieci, iakie z sobą przyniósł: inaczéybym sobie postąpił z piechotą, która iest znaną ze swéy nadzwyczaynéy przezorności, ale co dragony, to bawoły! łatwo ich w iarzmo