Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/30

Ta strona została przepisana.
30
SZPIEG

brata moiego Brawlducka potrzebną książkę panu swoiemu, gdyż godziny iego są policzone.
— Tak Cezarze, iedź! iedź! krzyknęli iednozgodnie dragony, i otoczywszy Kramarza drżącego o swóy kapelusz, brwi i perukę, dopomogli mu do wstąpienia na kloc, albo raczéy przez igraszkę, wynieśli go rękami na ową kazalnicę.
Harwey kilka razy spoyrzał na Henryka, nalegaiąc go do odjazdu; lecz Henryk stał nieporuszony nie chcąc opuszczać swego wybawcy, w tak niebezpiecznym razie.
— Zwrócę uwago waszą bracia moi, rzekł Birch, na dwa wiersze drugiéy księgi Samuela, w któréy znaydziecie następuiące słowa:
“I Król uczynił pożałowanie nad Abnerem i rzekł: Abner umarłże iak boiaźliwy? Azaliż ręce iego nie były skrępowane, ani nóg iego nie okuto w kaydany: lecz