Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/35

Ta strona została przepisana.
35
ROZDZIAŁ I.

Kapral pośpieszył w tym momencie na schody prowadzące do pokoiu obranego za więzienie Kapitanowi Warthon, i Porucznik udać się za nim równie nie omieszkał.
— Czego chcesz; co znowu nowego zaszło? zapytał Masson żołnierza, który do połowy drzwi drugiéy izby uchyliwszy, z powątpiewaiącą i podeyrzaną miną, w swego wpatrywał się więźnia.
— Skoro tylko ten przeklęty kaznodzieia wyiechał, móy Poruczniku, słyszałem mocne westchnienia w téy izbie, lekaiąc się czy czasem więzień nie zachorował, otworzyłem drzwi, i zupełnie kogo innego znalazłem. Z tém wszystkiém nie kto tylko on bydź musi, gdyż ieszcze ma szew na sukni, iaki mu dla rany w ręku przed kilku dniami zrobiono.
— I po to żeś nas przywołał? cóż ci znowu przyszło do głowy, czyź myślisz że więzień w czarta się zamienił?