Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/37

Ta strona została przepisana.
37
ROZDZIAŁ I.

wciąż iednakową pozycyę zachował, to iest klęczący z zwieszoną głową, na krześle, i tyłem ku drzwiom obrócony.
— Bez wątpienia rzekł, to ten kwaker, anabaptysta, nikczemny śpiewak kantyczek, przewrócił mu głowę siarką i ogniem: lecz niech tylko ia sam z nim pomówię, zaręczam iż go do naturalnego rozsądku przywrócę.
— Słyszałem mówiących, rzekł żołnierz, iż ze strachu osiwieć można, ale niesądziłem aby skura biała na czarną zamienić sie mogła.
Wprawdzie Cezar, niedosłyszawszy dobrze ostatnich słów wyrzeczonych przez Masona, zsunął swą perukę z iednego ucha na drugie, przez co czarny brzeg iego odsłoniwszy, sam się zdradził w oczach bystrego Argusa. Porucznik niepowątpiewając dłużéy, aby dostrzeżenia szyldwacha przywidzeniem bydź miały, wszedł do izby, którą nim odgłos ciężkich iego bu-