Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/42

Ta strona została przepisana.
40
SZPIEG

ku wybrzeżom Hudsonu, rozwiiaiąc w przestrzeni swoiéy rozmaite utwory, cudowną ręką natury wyryte.
Ażeby zachować powierzchowną różnicę, pomiędzy stanem obydwóch iadących, Harwey postępował naprzód krokiem poważnym, i przyzwoitym godności przybranego charakteru swoiego. Nie daleko za folwarkiem na prawo, rozłożonym był obozem oddział piechoty, o któréy iużeśmy „wyżéy powiedzieli, i któréy szyldwachy rozstawieni, co kilkadziesiąt kroków na okopach stali.
Ledwie co iednego z nich Henryk pominął, zaraz chciał konia cwałem przypuścić, i czém prędzéy od swych się nieprzyiaciół oddalić. Lecz Birch zręcznie wykonanym obrotem, zabiegł mu drogę, i zbliżywszy się ku niemu rzekł po cichu. Chceszże nas zgubić obydwóch? zostań na mieyscu iak przystoi Negrowi, iadącemu za Panem swoim. Nie widziałeś przed fol-