Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/43

Ta strona została przepisana.
41
ROZDZIAŁ II.

warkiem dwunasta koni, na każde zawołanie stoiących w pogotowiu? myśliszże iż na tych wypracowanych szkapach uyść zdołamy, przed kawaleryą Wirgińską, która iest czołem całego woyska? nie obudzay ich podeyrzenia nagłym pośpiechem, który się nam na nic nieprzyda: pamiętay iż na kaźdéy stopie téy ziemi, policzone są lata nasze, że każda minuta waży dla nas śmierć lub życie, bo dragony źli są iak iaszczurki, a krwi chciwi iak tygrysy. Jedźże wolno za mną, i nadewszystko nie ogląday się za siebie.
Henryk nayżywszą pałał niecierpliwością, lecz musiał słuchać przestrogi rozsądnego Kramarza. Co moment wystawiał on w imaginacyi swoiéy ścigaiących go dragonów, lecz Harwey, który odwracał się często iak gdyby miał cóś mówić do niego, zapewniał go iż dotąd wszystko było ieszcze spokoyne.