Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/47

Ta strona została przepisana.
45
ROZDZIAŁ II.

myślałem iż przyszła ostatnia moia godzina. Mylnie powiedziano, Kapitanie Warthon, że umrzeć iest niczém; śmierć nigdy nie przychodzi bez boiaźni, pod iakąkolwiek bądź pokazuie się postacią: lecz umrzeć opuszczony od wszystkich, stracić życie, służąc za widok, a często za igraszkę gminu, zginąć zelżywą karą; wiedzieć iż tylko hańbiąca pamięć iestestwa moiego zostanie, i że każdy mogiłę mą ze wzgardą wskazywać będzie, kiedy obok tego niewinnym się czuię, wtenczas to, spełnia się całą gorycz z kielicha śmierci.
Henryk słuchał zadziwiony. Nigdy niesłyszał kramarza mówiącego w podobnym sposobie, ani z takim zapałem, i obydwa radzi powierzyć sobie wzaiemne uczucia swoie, zdawali się zapominać o niebezpieczeństwie, iąkie nad nimi wisiało. — Nie sądziłem rzekł Kapitan, abyś iuż tak bliskim był śmierci.