Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/54

Ta strona została przepisana.
54
SZPIEG

chodziły się z sobą. Że zaś dla trudnéy przeprawy, szły one z ukosa wężykiem, nayświadomszy wędrownik mógł się w nich na pierwszy rzut oka obłąkać. Harwey obrał sobie prowadzącą na lewo; lecz w momencie ziechał z niéy w bok, i tak zręcznie koniem, znaiomą sobie ścieszką pomiędzy pniami wykręcać zaczął, iż wkrótce wyprowadził swego towarzysza na górę, drzewami i krzewiną zarosłą, po któréy nie bez trudności gramolić się zaczęli. Ten téż to obrot, uratować ich zdołał, Dragony bowiem przybywszy do krzyżuiącéy się z sobą drogi, zastanowili się moment, w którąby im stronę udać się wypadało.
Masson widząc na drodze idącéy wlewo kilka śladów z podków końskich, iechać za niemi postanowił, lecz wkrótce śladów tych zabrakło, i dragony nie dostrzegłszy krętéy ścieszki, iaką sobie nasi uciekaiący obrali, zwrócić musieli w inną stro-