Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/60

Ta strona została przepisana.
60
SZPIEG

iednego za sprowadzeniem oddziału piechoty, a samym na obserwacyi pozostać, gdy w tém dragon spostrzegłszy Harweya z Henrykiem drapiących się po skale, swemu ich Porucznikowi pokazał.
— Ocalony! zawołał Masson, nie myśląc wówczas iak o Kramarzu, ocalony, a my z hańbieni zostaliśmy. Co o nas powiedzą, ieżeli ieden nikczemny szpieg potrafił wyprowadzić w pole dragonów Wirgińskich? zdaie mi się nawet że ten Kapitan Angielski} co idzie przy iego boku, ze wzgardą z nas się natrząsa. Ey! bracie! nie żartuy sobie, żeś się oderwał od szubienicy, i nasze woysko przeyrzał: nie doszedłeś ieszcze do New-Yorku, i zapewnie wprzód zayrzemy ci w oczy, nim będziesz mógł opowiedzieć, Sir Henrykowi Klińton, o wszystkiém cóś widział.
— Czyby niemożna dać ognia do nich, zapytał ieden dragon.