Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/69

Ta strona została przepisana.
69
ROZDZIAŁ III.

sił się nad iéy głową. Przypadkiem spoyrzała w górę, a wąż, coby ią iadem swoim napoił, nie byłby iéy mocniéy przeraził. Poprzeczna belka, aż na drugą stronę owego kloca wpuszczona, zdawała się bydź podpartą żelaznym hakiem, na którym przywiązany z podwóynym węzłem postronek, kołysał się za każdym wiatru powiewem. Poznawszy przygotowaną szubienicę dla brata, zimny dreszcz przeszedł po wszystkich iéy członkach, i tém żywiéy uczuła potrzebo ostrzeżenia Henryka, aby bez zwłoki opuszczał tak niebezpieczne schronienie. Z nową zatém odwagą zebrawszy swe siły, po iednogodzinném utrudzeniu zeszła na pagórek, któren kończył górę, a otwierał weyście na skałę, celem iéy nadziei i poświęcenia będącą.
Tam wszystkie żywioły niemal połączyły się z sobą, aby iéy zamiarom, olbrzymie stawić zapory. Żadnéy drogi, żadnéy