Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/7

Ta strona została przepisana.
7
ROZDZIAŁ I.

— Do mnie dobra kobieto! należy tylko wypełnić co mi kazano. Lecz uday się do Officera straży, do porucznika Massona, a ieżeli on pozwoli, sprowadź sobie dla mnie wszystkich Xięży z całego świata. Nie ma godziny, iakeśmy chwalili piechotę, cóźby powiedziano żeby dragony Wirgińscy mniéy mieli bydź pilni, w swéy służbie.
— Możesz wpuścić tę kobiétę, rzekł Dunwoodi.
Kapral z uszanowaniem podniósł rękę do kaszkieta; szyldwach broń zaprezentował, i właścicielka wchodząc do więzienia rzekła:
— Promień wieczności zeszedł dla ciebie Kapitanie Warthon; Kapłan przybył, chciałabym iednak wprzód wiedzieć, czyli będzie mógł weyść tutay, gdyż przyiaciel naszego szanownego Brawlducka czekać podedrzwiami nie może.