Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/71

Ta strona została przepisana.
71
ROZDZIAŁ III.

mogła. Prawie pod iéy nogami stały namioty obozuiących pułków piechoty: wspaniały Król gwiazd, rzucał światło swoie po oknach iéy ciotki, która zdawało się, iż pogrążona w naywiększéy niespokoyności, Boga na ratunek siostrzenicy swoiéy wzywała; latarnie zaś co moment przesuwały się po dziedzińcu przed folwarkiem, w którym dragony główne swoie stanowisko mieli. Franciszka powziąwszy ztąd mniemanie, iż ruch ten światła pochodził z czynionych przygotowań, do udania się w pogoń za iéy bratem, nowym zapałem przeięta, nie zrażaiąc się wszelkiemi przeciwnościami, zerwała się nagle, i wdrapywać się na skałę zaczęła.
Szczęściem Xiężyc sprzyiał zgubnéy iéy przeprawie, i pozwalał widzieć zdaleka wszystkie niebezpieczeństwa; których unikać należało. Raz okrążać musiała rozwartą przed sobą przepaść, iakaby wśród ciemności grobem dla niéy się stała, dru-