Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/74

Ta strona została przepisana.
74
SZPIEG

dzącą, rozpoznać dokładnie mogła całe wewnętrzne urządzenie. Płomień z suchego drzewa nałożony, przyświecał samotnemu ustroniu: w kącie trochę porzuconéy słomy, przykrywała podwóyna wełniana kołdra, żelazne zaś haki wbite do koła w skałę, utrzymywały na sobie odzież różnego rodzaiu, oboiéy płci, każdemu wiekowi i rozmaitym stanom służyć mogącą, a pomiędzy innemi mundury Angielskie, i Amerykańskie w zupełnéy harmonii obok siebie wisiały. Naprzeciw komina w otwartéy niewiclkiéy szafie, kilka talerzy, dwa żelazne garnki, chléb, trochę zimnego mięsa, i inne gospodarskie sprzęty, stały rozstawiono po pułkach. Stół duży, krzesło i ławka przed kominem, resztę ruchomości kończyło. Nic iednak nie zaięło tyle uwagi Franciszki, ile człowiek siedzący przed stołem, podparty obydwoma rękami, zdaiący się rozbierać z całém natężeniem umysłu geograficzną kartę, rozłożoną przed