Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/76

Ta strona została przepisana.
76
SZPIEG

wę, poznała w nim dobrze sobie znaiomą postać Harpera.
Wszystko cokolwiek przyrzekł iéy bratu, co tylko Dunwoodi powiedział o iego charakterze i władzy, wszelkie dowody rodzicielskiego uczucia z iakiemi się dla niéy saméy okazał, uderzyły w momencie żywą imaginacye Franciszki. Pobiegła ku drzwiom w myśli zastukania do nich, lecz znalazłszy ie otwarte, weszła wołaiąc i padaiąc mu do nóg:
— Ratuy go! ratuy moiego brata! pamiętay na przyrzeczenie swoie!
W piérwszym razie, Harper widząc otwieraiące się drzwi, zerwał się nagle i ręką sięgnął ku pistoletom: lecz poznawszy w téyże saméy chwili Franciszkę, zawołał z naymocnieyszém zadziwieniem:
— Miss Warthon tutay? niepodobna, abyś samą bydź miała?
— Nie ma nikogo ze mną, tylko Bóg i ty ieden odpowiedziała, i na święte Jego