Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/86

Ta strona została przepisana.
86
SZPIEG

— Ale Major Dunwoodi..... dodał Birch wpatruiąc się w nią pilnie.
— Nigdy wiedzieć o tem nie będzie, rzekła Franciszka, Boga biorę na świadka, który mnie widzi, i skrytości myśli ludzkich przenika.
Kramarz zdawał się bydź spokoynym, i korzystaiąc z momentu, w którym Henryk zaiął się rozmową z swą siostrą, sam się wcisnął do ukrytego w łonie skały schronienia.
Franciszka niczego tymczasem nie oszczędzała, aby dać uczuć bratu smutny stan iego położenia, gdyby opóźniał się dłużéy, i dał czas Dunwoodiemu do przecięcia środków dalszéy ucieczki; gdyż ieżeli zechce dopełnić powinności swéy, dodała, o czém iak go sam znasz, wątpić nie możesz, wówczas niema władzy na ziemi, któraby cię ocalić mogła.
Henryk wysłuchał ią w milczeniu, i zdawał się dzielić iéy uwagi. Dobył w koń-