Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/87

Ta strona została przepisana.
87
ROZDZIAŁ III.

cu pugiliaresu, napisał kilka słów ołówkiem, zwinął kawałek papieru, i oddał go swéy siostrze.
— Jeżeli mnie kochasz, rzekł, czego mi w poświęceniu swoiém dałaś dowody, odday tę kartkę Dunwoodiemu, lecz nie otwieray iéy, dopóki się z nim nie zobaczysz, pamietay iż kilka godzin zwłoki, może mi życie uratować.
— Dopełnię! dopełnię Wszystkiego co żądasz, zawołała Franciszka, ale wychodź ztąd, uciekay, każda chwila niebezpieczeństwo twoje powiększa.
— Słuszne iest żądanie twéy siostry, Kapitanie Warthon, rzekł Harwey, wchodząc w tym momencie niespostrzeżony przez Henryka, wychodzić ztąd natychmiast musiemy. Trudno odpoczywać, czémkolwiek posilemy się w drodze.
— Ale iakże w takiém mieyscu, samą wśród nocy odstąpić mogę, siostrę moie? iakże z téy skały zeyść bez pomocy potrafi.