Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 4.djvu/98

Ta strona została przepisana.
98
SZPIEG

bym poznać nikczemnika, coby mnie o podobną zdradę posądzić się ośmielił.
— Dunwoodi, kochany móy Dunwoodi! zawołała Franciszka, uniesienie twoie przeraża mnie, truchleię, i nie poznaię ciebie: czegóż tak żywo pragniesz śmierci brata moicgo?
— Mało mnie znasz ieszcze, kiedy myśléć możesz podobnie, rzekł Dunwoodi łagodnieyszym tonem. Jażbym to miał żądać zguby Henryka, ia, którybym sam chętnie zginął dla niego, bylebym tylko żył w pamięci twéy Franciszko! Bądź pewną, że nic mnie tyle nie zatrważa, nic więcéy nie obchodzi nad iedno podeyrzenie, na iakie mnie Henryk mniéy rozważnym postępkiem swoim naraził. Cóż sobie pomyśli Washington gdy się dowie iż mnie związki małżeńskie z tobą, droga Franciszko! połączyć maią?
— Jeżeli ta iedynie obawa ma bydź powodem do ścigania brata moiego, łatwo