Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/103

Ta strona została przepisana.
99

rzeć, czy nie nadarza się gdzie sposobność do pomyślnego ataku, gdy nagle wykrzyknął:
— Co to? błękitny surdut wśród tych czerwonych kurtek! Jak pragnę zobaczyć jeszcze starą Wirginję, to jest mój przebrany przyjaciel z sześćdziesiątego pułku, piękny kapitan Wharton, który uciekł moim dwom najlepszym ludziom.
Jeszcze nie skończył mówić, gdy jeden z tych bohaterów nadjechał, przyprowadzając oprócz własnego konia, wierzchowce obu cow-boyów i zdał raport o śmierci towarzysza i ucieczce więźnia. Ponieważ tamten właśnie miał bezpośrednią straż nad młodym Whartonem, drugi nie mógł ściągnąć na siebie nagany za to, że bronił koni, które pozostały pod jego pieczą, kapitan wysłuchał go z niezadowoleniem, ale bez gniewu.
Wiadomość ta spowodowała zmianę w zamiarach majora Dunwoodie. Ucieczka więźnia narażała jego wojskowy honor, i zrozumiał to natychmiast. Odwołał rozkaz, wycofujący przewodników z lasu, i z równą niecierpliwością jak zapalczywy Lawton upatrywał teraz sposobności ponowienia ataku na nieprzyjaciela.
Jeszcze przed paru godzinami Dunwoodie mniemał, iż los nigdy go tak nie skrzywdził, jak kiedy uczynił Henryka Whartona jego jeńcem. Teraz, z narażeniem własnego życia, byłby leciał na schwytanie zbiegłego przyjaciela. Wszystkie inne względy ustąpiły wobec zranionej ambicji żołnierskiej; byłby współzawodniczył z Lawtonem w bezwzględności, lecz w tejże chwili wojsko pułkownika Wellmere’a przeszło most i wstąpiło na równinę.
— Patrz pan — zawołał uradowany kapitan, wskazując palcem na postępujące szeregi — otóż i John Bull włazi w pułapkę z otwartemi oczyma.
— Ależ — rzekł żywo Dunwoodie — oni z pewnością nie rozwiną się na tej płaszczyźnie. Wharton musiał im powiedzieć o zasadzce. Ale jeżeli to zrobią...