Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/130

Ta strona została przepisana.
124

między nas i nieprzyjaciela, sformował nas w mgnieniu oka. Wtedy to — dodał porucznik z ożywieniem — zagnaliśmy John Bulla w lasy. O! to była szarża; lecieliśmy jak w powietrzu, dopóki nie wpadliśmy na nich jak burza.
— Do licha! jakiż ja widok straciłem.
— Przespałeś go.
— Tak — odparł tamten z westchnieniem — straciliśmy go obaj, ja i biedny Jerzy Singleton. Ale, Tomie, co powie siostra Jerzego na tę jasnowłosą panienkę z tego białego dworu?
— Powiesi się na własnych podwiązkach — rzekł porucznik. — Jestem z całym szacunkiem dla moich zwierzchników, ale dwie takie piękności, to doprawdy za wiele na jednego człowieka, o ile nie jest Turkiem lub Hindusem.
— Tak, tak — podchwycił żywo kapitan — major prawi zawsze kazania moralności młodszym, ale sam to zcicha pęk! Uważałeś, jak lubi tę wioszczynę nad doliną. Gdybym ja tak dwa razy wrócił na ten sam postój, wszyscybyście zaraz węszyli jakąś spódnicę w powietrzu.
— Bo cię wszyscy znamy.
— No, no, Tomie, skłonność do oszczerstw jest nieuleczalną. Ale — tu podał się cały ku przodowi, jak gdyby to mu miało pomóc do rozróżnienia czegoś w ciemności — cóż to za zwierzę tam się rusza w polu na prawo?
— To człowiek — rzekł Mason, wpatrując się z natężeniem w podejrzany kształt.
— Z garbu wziąłbym go za dromadera — dodał kapitan, wciąż bystro śledząc go swym żbiczym wzrokiem.
Nagle skręcił z gościńca i wykrzyknął:
— To Harvey Birch! Brać go żywym lub umarłym! Tylko Mason i paru jadących przodem dragonów zrozumiało ten nagły wykrzyknik, usłyszano go jednak na całej linji. Dwunastu jeźdźców z porucznikiem na