Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/137

Ta strona została przepisana.
131

pałaszowali aż miło; kapitan tylko krzywił się raz po raz, gdy za jakiemś poruszeniem ból dawał mu się dotkliwiej we znaki. Nie przeszkodziło mu to wszelako współzawodniczyć z porucznikiem w objawach wilczego apetytu, gdy doktor powrócił, oznajmując, że wszystko już gotowe na przyjęcie go w pokoju na górze.
— Pan jesz! — zawołał zdumiony eskulap — kapitanie Lawton, czy pan koniecznie chcesz umrzeć?!
— Nie mam szczególnego pragnienia w tym kierunku — odparł kawalerzysta, wstając od stołu i kłaniając się paniom na dobranoc — i dlatego starałem się właśnie o podtrzymanie życia w ten oto sposób.
Chirurg mruknął coś gderliwie, i wszyscy trzej wyszli z jadalni.
Każdy dom w Ameryce owemi czasy posiadał tak zwany pompatycznie najlepszy pokój, i ten pod niewidzialnym wpływem Sary oddano pułkownikowi Wellmere’owi. Puchowy becik, tak pożądany w chłodną, jesienną noc posiniaczonym członkom, okrywał łóżko angielskiego oficera; srebrny kufel, bogato herbami Whartonów przyozdobiony, zawierał napój, jakim się miał rzeźwić w nocy, podczas gdy porcelanowe kubki pełniły tą samą powinność dla obu amerykańskich kapitanów.
Sara zapewne nie zdawała sobie sprawy z tego milczącego wyróżnienia angielskiego oficera, ale co się tyczy kapitana Lawtona, to wszystkie te dodatki, poza napojem były mu zupełnie obojętne, jako nawykłemu sypiać w ubraniu, a nierzadko na siodle.
Rozgościł się więc z zadowoleniem w małym, ale bardzo wygodnym pokoju, poczem doktor Sitgreaves przystąpił do zbadania stanu jego uszkodzeń. Ale zaledwie rozpoczął obmacywać członki pacjenta, ten wykrzyknął niecierpliwie:
— Sitgreaves, zrób mi tę łaskę i połóż tę przeklętą piłę, bo chwycę za szablę w samoobronie; sam jej widok ścina mi krew w żyłach.