Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/147

Ta strona została przepisana.
141

— Biedny człowiek — rzekł murzyn, przysuwając się bliżej do komina. — Byle tylko leżeć spokojnie, gdy już umrzeć.
— Nie dziwiłabym się, gdyby i w grobie nie zaznał spokoju, bo powiadają, jakie życie taka śmierć.
— Johnny Birch bardzo dobry człowiek. Wszyscy ludzie nie móc być ksiądz, bo gdyby tak, to ktoby słuchać nabożeństwo?
— Ach, Cezarze! ten tylko jest dobry, kto czyni dobrze; a czy możesz mi powiedzieć, czemu uczciwie zdobyte złoto mogłoby być schowane we wnętrzu ziemi?
— Ha! może dlatego, by go skinner nie znaleźć; jeżeli wiedzieć, gdzie jest, to czemu je nie wykopać!
— Mogą być potemu niezrozumiałe dla ciebie powody — rzekła Katy, posuwając się z krzesłem, tak aby suknia jej przykryła kamień, pod którym leżały skarby kramarza, i nie mogąc się powstrzymać od mówienia o tem, z czem jednak nie chciała się wydać, dorzuciła:
— Bywa tak, że co szorstkie na wierzchu, to gładkie pod spodem.
Cezar rozejrzał się znów po izbie, nie mogąc pojąć ukrytego znaczenia tych słów, gdy znów zatrząsł się ze strachu. Katy zauważyła zmianę jaka zaszła w jego twarzy, i odwróciwszy się, zobaczyła kramarza stojącego we drzwiach.
— Żyje? — zapytał Birch drżącym głosem, i widocznie lękając się usłyszeć odpowiedź.
— A jakże — odpowiedziała Katy wstając szybko i usłużnie podając mu krzesło — musi żyć do świtania, lub dopóki odpływ nie nastąpi.
Ale kramarz nic nie rzekł i wszedł pocichu do izby umierającego ojca. Niezwykle silny węzeł łączył tych dwóch ludzi. Wzajemnie byli sobie wszystkiem na świecie. Gdyby Katy była przeczytała kilka wierszy więcej, smutne dzieje ich nieszczęść byłyby jej się