Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/168

Ta strona została przepisana.
162

grążyć. Ale, Sitgreaves — dodał serdecznie — wskazując dość dużą bliznę — przypominasz ty sobie tę robótkę?
— Doskonale, Jacku, kula dzielnie otrzymana i porządnie wyjęta. Ale, jak myślisz, możebym ci przyłożył trochę maści na te sińce?
— I owszem — rzekł Lawton z niespodzianą ustępliwością.
— Ależ, drogi chłopcze — zawołał uradowany doktor, krzątając się koło tak cudownie nawróconego pacjenta — czy to nie lepiej było dać się opatrzeć wczoraj na noc?
— Prawdopodobnie.
— Tak, Jacku, ale gdybyś sobie był dał puścić krew, gdym ci to wczoraj radził, byłoby ci to oddało nieocenione usługi.
— Żadnego puszczania krwi — rzekł tamten stanowczo.
— Teraz już za późno, ale dawka oleju rycynowego doskonale też odprowadzi humory.
Kapitan nic na to nie odpowiedział, lecz zgrzytnął zębami w sposób, świadczący, że forteca jego ust gotowa jest zawsze do stawienia należytego oporu, i doświadczony chirurg zmienił przedmiot rozmowy, mówiąc:
— Szkoda jednak, Jacku, żeś nie schwytał tego łotra, naraziwszy się dlatego na tyle trudów i niebezpieczeństw.
Kapitan znowu nic nie odrzekł, a doktor, bandażując ramię, ciągnął dalej:
— Pomimo całego wstrętu, jaki żywię do niszczenia ludzkiego życia, z przyjemnością zobaczyłbym tego zdrajcę na szubienicy.
— Sądziłem, że twoją rzeczą jest leczyć, a nie zabijać — rzekł kawalerzysta sucho.
— Tak, ale on nam wyrządził tyle złego swemi donosami, że doprawdy niema takiej kary, jakaby mi się wydała za lekką dla tego szpiega.