Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/173

Ta strona została przepisana.
167

tywali go o zdrowie, ale jakiś niewidzialny duch czuwał nad wygodami angielskiego pułkownika. Sara nie weszła ani razu do jego pokoju, a jednak wiedziała, gdzie jaka szklanka stoi, i własnoręcznie przyrządzała jej zawartość.
W owych czasach każdy Amerykanin czuł się przez pół Anglikiem, i Sara uważała za swój obowiązek szanować instytucje tego kraju, który był ojczyzną jej przodków; istniały jednak prócz tego inne bardziej osobiste przyczyny milczącego pierwszeństwa, jakie oddawała Anglikowi. Obraz jego pierwszy wypełnił próżnię jej młodocianej wyobraźni, a był to obraz posiadający wiele z tych powabów, które mogą ujarzmić panieńskie serduszko. Sara cały ranek krążyła, po domu, rzucając częste i przeciągłe spojrzenia na drzwi pokoju pułkownika Wellmere’a, pragnąc dowiedzieć się o stanie jego zdrowia, a jednak wstydząc się zapytać o to; dopiero młodsza siostra wyręczyła ją w tym względzie, zwracając się z całą swobodą niewinności do doktora Sitgreaves’a.
— Pułkownik Wellmere — odpowiedział operator z powagą — znajduje się w stanie, że tak rzeknę, dowolnym. Jest chory lub zdrów, jak mu się podoba. Stan jego przechodzi granice mojej kompetencji lekarskiej, i sądzę, że sir Henryk Clinton byłby w danym razie najlepszym doradcą, aczkolwiek major Dunwoodie utrudnił mu trochę stosunki z tym konowałem.
Fanny uśmiechnęła się, a Sara wyszła z pokoju z wdziękiem obrażonej Junony. Idąc długim korytarzem, na który wychodziły wszystkie sypialnie domu, spostrzegła, że drzwi pokoju Singletona były otwarte. Ranny młodzieniec zdawał się spać i był sam. Weszła więc pocichu i przez parę minut zajęła się porządkowaniem stołów i przygotowanego dla chorego posiłku, nie zastanawiając się nad tem co robi i wyobrażając sobie może, że spełnia te drobne kobiece posługi dla innego. Naturalną świeżość jej cery podniosło rozdraż-