Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/176

Ta strona została przepisana.
170

łkała tak gwałtownie, że zważywszy na pomyślną wiadomość, jakiej jej udzielił doktor, łzy te wydały się bacznej na wszystko Fanny nieusprawiedliwione do pewnego stopnia. Wreszcie panna Singleton uspokoiła się, otarła oczy i podniósłszy je na swą towarzyszkę, z prześlicznym uśmiechem przeprosiła ją za ten nadmiar wzruszenia i wyraziła życzenie udania się do pokoju rannego.
Powitanie brata z siostrą było bardzo serdeczne, lecz zapewne dzięki zapanowaniu nad sobą Izabeli spokojniejsze, niż się tego po jej poprzednich wybuchach można było spodziewać. Izabela znalazła brata lepiej, niż to sobie we wrażliwości swej wyobrażała. Rozweseliła się więc, piękne jej oczy zajaśniały nowym blaskiem, i tak czarujące uśmiechy opromieniły drobną twarzyczkę, że Fanny, która na jej prośbę towarzyszyła jej do pokoju brata, siedziała przyglądając się tym tak uroczym i zmiennym rysom z nieprzepartym zachwytem. Młodzieńczyk spojrzał bacznie na Fanny, pierwsze wrażenie powitania z siostrą minęło, i coś nakształt rozczarowania odmalowało się w jego oczach. Był to zapewne pierwszy wypadek, w którym czyjeś oczy spoczęły w ten sposób na naszej bohaterce. Singleton potarł czoło jak człowiek zbudzony ze snu, pomyślał chwilę i zapytał:
— Gdzie jest Dunwoodie, Izabelo? Jaki to niezmordowany w swej troskliwości przyjaciel! Po dniu takich trudów spędził noc na wyszukaniu mi pielęgniarki, której sam widok może mnie dźwignąć z łoża.
Wyraz twarzy Izabeli zmienił się; obejrzała się dokoła tem jakiemś błędnem spojrzeniem, które zdumiało i przeraziło Fanny, baczną na każdy jej ruch.
— Dunwoodie! Alboż go tu niema? Sądziłam, że zastanę go u wezgłowia mego brata.
— Obowiązki wymagają jego obecności gdzie indziej; Anglicy jak mówią idą na nas Hudsonem, i nie dają chwili wytchnienia naszym lekkim oddziałom.