Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/180

Ta strona została przepisana.
174

— Krótko mówiąc, Whartonie — rzekł pułkownik, wysuwając jedną nogę z łóżka — można to nazwać zbiegiem fatalnych okoliczności; twój krnąbrny koń nie pozwolił ci zawieźć moich rozkazów majorowi, i w porę uderzyć z boku na nieprzyjaciela.
— To prawda — rzekł kapitan, nogą podrzucając pantofel w stronę łóżka — gdyby się nam było udało przypuścić do nich z boku dobry ogień, ci dzielni Wirgińczycy byliby poszli w rozsypkę.
— O! ażby się za nimi kurzyło — zawołał pułkownik, wysuwając z pod kołdry drugą nogę — a przytem, uważasz, musieliśmy przetrzepać tych tam w lesie, i ta zmiana frontu nastręczyła im doskonałą sposobność do natarcia.
— Tak — odrzekł tamten, posyłając drugi pantofel za pierwszym — a major Dunwoodie nie pominie nigdy żadnej sposobności.
— Myślę, że gdyby to się mogło powtórzyć — ciągnął dalej pułkownik, wylazłszy już zupełnie z łóżka — to wszystkoby poszło inaczej; chociaż właściwie głównym ich triumfem, z którego się mogą chełpić, jest wzięcie mnie do niewoli. Widziałeś, jak się ich odparło, gdy nas chcieli wyprzeć z lasu.
— To jest, byłoby się ich odparło, gdyby nas byli atakowali — rzekł kapitan, rzucając resztę ubrania w stronę pułkownika.
— To na jedno wychodzi — odpowiedział, ubierając się pułkownik. Przybrać taką postawę, żeby onieśmielić wroga jest najwyższą sztuką wojenną.
— Niewątpliwie, przytem jeżeli pamiętasz, jeden ich atak zupełnie im się nie powiódł.
— Prawda! prawda! — zawołał pułkownik z ożywieniem — nieodżałowana szkoda, że mnie tam wtedy nie było; bylibyśmy pokazali Jankesom, jak się to odwracają karty.
I powiedziawszy to, pośpiesznie dokończył toalety, tak że wkrótce gotów był do pokazania się w to-