Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/195

Ta strona została przepisana.
189

niewolników swoich poddanych, jeżeli mu się uda zwyciężyć nowe Stany — czy też skaże białych na taką samą służalczość, na jaką tak długo patrzył przez szpary, odnośnie do czarnych? Prawda, utrzymujemy ten opłakany zwyczaj, stopniowo musi się znaleźć na to lekarstwo, i niewątpliwie w miarę rozwoju naszych swobód rozluźniać się będą więzy niewolnictwa, aż, da Bóg, nadejdzie czas, kiedy na tych pięknych obszarach nie znajdzie się ani jedna istota ludzka w położeniu, nie dozwalającem jej sądzić o dobroci Stwórcy.
Należy pamiętać, że doktor Sitgreaves mówił to przed czterdziestoma laty[1] i że pułkownik Wellmere nie był w możności zaprzeczyć jego proroczym twierdzeniom.
Uważając przedmiot ten za zbyt zawiły, pułkownik przeszedł do pokoju pań i usiadłszy obok Sary znalazł przyjemniejsze tematy w opowiadaniu o wypadkach towarzyskiego życia w New-Yorku i wspominaniu dawnych wspólnych znajomych. Panna Peyton słuchała z zajęciem, krzątając się koło herbacianych przyborów, a Sara często chyliła zapłonioną twarzyczkę nad robótką, by ukryć rumieńce, jakie wywoływały na nią pochlebne uwagi towarzysza.
Poprzednia rozmowa przywróciła jak najlepsze stosunki pomiędzy chirurgiem a kapitanem Lawtonem, poczem pożegnawszy się z paniami obaj dosiedli koni, pierwszy aby odwiedzić rannych w obozie a drugi aby się połączyć ze swym oddziałem. Ale zamiarowi temu zaraz na wstępie sprzeciwił się wypadek, który opowiemy w następującym rozdziale.







  1. Oczywiście owe czterdzieści lat odnoszą się do daty, w której Cooper pisał swoją powieść. (Przyp. tłum.)