Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/198

Ta strona została przepisana.
192

z żałobnym orszakiem. — W niektórych krajach porzucają ciało na pożarcie dzikim zwierzętom, w innych zawieszają je w powietrzu, by się obróciło wniwecz drogą rozkładu; w innych palą je na stosach, w innych jeszcze grzebią we wnętrznościach ziemi. Każdy naród ma swój własny system w tym względzie. Jakiż zatem przypada ci najbardziej do gustu?
— Wszystkie są rozkoszne — odpowiedział kawalerzysta przeprowadzając wzrokiem trumnę starego Bircha — ale według mnie im prędzej załatwiają się te sprawy, tem lepiej. A ty, doktorze, jakiego jesteś zwolennikiem?
— Ostatniego, stosowanego u nas, tamte bowiem nie dają pola do dysekcji, tymczasem w ostatnim wypadku trumna może spoczywać w przyzwoitym spokoju, podczas gdy zwłoki poddane są pożytecznym celom wiedzy. Ach! kapitanie Lawton! rzadko kiedy nadarza mi się sposobność tego rodzaju, niezmiernie rzadko w porównaniu z tem, czego się spodziewałem, wstępując do armji.
— I jakaż jest mniej więcej roczna suma tych przyjemności? — zapytał kapitan, odwracając wzrok od cmentarza.
— Około tuzina, nie więcej. Najlepsze moje żniwo bywa przy oddzielnych szwadronach; bo gdy jesteśmy z główną armją, tylu tam się znajdzie amatorów, iż rzadko kiedy mogę zdobyć dobry okaz. Ci młodzi to wszystko marnotrawne jak biblijni synowie, a żarłoczne jak sępy.
— Około tuzina! — powtórzył kawalerzysta ze zdumieniem — ależ ja sam dostarczę ci tę porcję własnoręcznie.
— Ach! Jacku — odparł doktor, poruszając ten przedmiot z wielką ostrożnością — twoi pacjenci, jeżeli ich tak nazwać mogę, nie na wiele mi się przydają; straszliwie ich oszpecasz. Wierzaj mi, Johnie, mówię ci to po przyjacielsku; twój system jest nawskroś wadliwy, niepotrzebnie niszczysz życie, a przy-