Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/20

Ta strona została przepisana.
16

my jak w pierwszej chwili tego, co w owych czasach było najważniejszą stroną charakteru każdego osobnika, i poszedł przodem, wskazując drogę do jadalni.
Pan Harper podał ramię Sarze Wharton, a Fanny szła za nimi mocno zatroskana, czy przypadkiem nie uraziła w czem uczuć gościa swego ojca.
Nawałnica rozpętała się z nową gwałtownością; potoki deszczu, spływające po ścianach domu, wzbudziły w biesiadnikach to rozkoszne poczucie ciepła i spokoju, jakiego na taką niepogodę doznaje się w zacisznym, dobrze ogrzanym i oświetlonym pokoju, gdy nowe stukanie do drzwi wchodowych odwołało czarnego sługę z jadalni. W chwilę potem murzyn powrócił z wiadomością, że drugi podróżny, którego zaskoczyła burza, prosi o nocleg.
W pierwszej chwili, gdy niecierpliwe dobijania się nowego przybysza doszły uszu pana Whartona, ten uniósł się z krzesła widocznie zaniepokojony, i rzucając szybkie spojrzenia to na gościa to na drzwi, wyglądał tak, jakby oczekiwał, że z tego powtórnego wtargnięcia wyniknie coś, co będzie miało związek i to niepożądany z panem Harperem.
Zaledwie zdążył powiedzieć słabym głosem murzynowi, by wpuścił nowoprzybyłego, gdy drzwi otwarły się prędko i on sam ukazał się na progu. Spostrzegłszy pana Harpera, przystanął chwilę, poczem w sposób dość grzeczny powtórzył prośbę o nocleg. Panu Whartonowi i jego rodzinie w najwyższym stopniu nie podobał się wygląd tego nowego gościa,, ale fatalna niepogoda i niepewność, jakie skutki mogłaby pociągnąć odmowa, skłoniły pana domu, że acz niechętnie udzielił pozwolenia.
Na rozkaz panny Peyton postawiono znów na stole parę półmisków i zaproszono przemoczonego do nitki natręta, by się posilił resztkami wieczerzy, od której tylko co wstało towarzystwo. Gość zrzuciwszy gruby płaszcz zasiadł na podanem krześle i bez ceremonji dał folgę apetytowi. Ale za każdym kęskiem