Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/203

Ta strona została przepisana.
197

nie mógł jednak pogodzić się z myślą takiego zdzierstwa po zawartej już umowie i zawahał się.
— Ha! — rzekł nabywca wstając — może przez noc znajdziesz lepszego kupca, ale coś mi się widzi, że za dnia prawa twoje szeląga nie będą warte.
— Bierz pieniądze Harveyu — rzekła Kąty, niezdolna oprzeć się takiej przynęcie, bo należność, którą nabywca położył na stole, była w nowiutkich angielskich gwinejach. Głos jej zbudził kramarza z zadumy, jakaś nowa myśl przyszła mu do głowy.
— Zgadzam się na cenę — rzekł i zwróciwszy się do Katy, podał jej część pieniędzy, mówiąc: — Gdybym miał inne pieniądze na zapłacenie ci, wołałbym stracić wszystko, niżbym się dał tak bezczelnie ograbić.
— Możesz jeszcze stracić wszystko — mruknął nabywca, z szyderskim uśmiechem, gotując się do wyjścia.
— Tak — rzekła Katy, przeprowadzając go oczyma — on wie, czego ci niedostaje; myśli tak jak ja, że po śmierci ojca potrzeba ci będzie kogoś, coby miał staranie o tobie i twoim dobytku.
Kramarz kończył przygotowania do odejścia i nie zwracał uwagi na tę przymówkę, ale Katy nie dała za wygraną. Żyła lat tyle w oczekiwaniu spełnienia się jej nadziei tak odmiennych od tego, co teraz stać się miało, że myśl o rozłące zaczęła przejmować ją większym żalem, niż sama nawet przypuścić mogła, skoro chodziło o człowieka tak wyzutego z mienia i osamotnionego.
— Maszże przynajmniej jaki inny dom, gdziebyś mógł złożyć głowę? — zapytała.
— Opatrzność pomyśli o tem za mnie.
— Tak — rzekła gospodyni — ale może to, o czem Opatrzność pomyśli dla ciebie, nie będzie ci się podobało.
— Ubodzy nie mogą być wybredni.
— Jaka jestem, to jestem — zawołała Katy prędko — ale lubię, żeby wszystko odbywało się przyzwo-