Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/214

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ XVI.

„Zadzwońmy w puhary, klink klank!
Zadzwońmy w puhary, klank!
Bo żołnierz to zuch,
A życie to puch,
Więc złóżmy mu winny dank!“

Jago (w Otellu).

Obozowisko oddziału dragonów było, jakeśmy to już powiedzieli, ulubionem miejscem postoju ich komendanta. Pół tuzina małych, nędznych domostw tworzyło to, co ze względu na jej położenie na skrzyżowaniu dwóch dróg nazywano wioską Czterech Kątów. Jak zwykle, jeden z najpokaźniejszych tych budynków nosił nazwę „Gościnnego domu dla ludzi i zwierząt“ w języku owych czasów. Jednakże na prostej tablicy, wiszącej nad drzwiami, jaśniał napis czerwoną kredą: „Elżbieta Flanagan. Jej hotel“ — koncept któregoś z żartownisiów obozowych. Niewiasta, której nazwisko wyniesiono do tak niespodziewanej godności, w zwykłym trybie rzeczy pełniła obowiązki markietanki, praczki, i — mówiąc stylem Katy Haynes — doktora wojskowego w spódnicy. Była wdową po zabitym na wojnie żołnierzu, który jak ona pochodził z dalekich stron i od wczesnej młodości próbował szczęścia w kolonjach Ameryki Północnej. Wędrowała wciąż za wojskiem, i gdzie tylko rozłożono się na parę dni obozem, wnet zjawiał się wózek krzykliwej niewiasty, wyładowany przedmiotami obliczonemi na to, by obecność jej uczynić jak najpożądańszą. Z nadzwyczajną zręcznością i szybkością, Betty rozgospodarowywała się na miejscu i zaczynała handel. Czasem wózek pełnił obo-