Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/215

Ta strona została przepisana.
209

wiązki sklepu, czasem żołnierze klecili jej naprędce jakąś budę; obecnie zaś przywłaszczyła sobie ową opuszczoną ruderę i pozatykawszy brakujące w oknach szyby brudnemi gałganami, porobiła w niej, jak to sama określała; „bardzo aliganckie pokoje“. Żołnierze mieścili się w przyległych stodołach, a oficerowie zajęli „Hotel Flanagan“, jak żartobliwie nazywali tę przygodną główną kwaterę. Betty znała dobrze każdego kawalerzystę, nazywając go po imieniu lub z przydomku, jak jej się podobało, i choć wprost nieznośna dla nieznających ją bliżej, była ogólną ulubienicą tych partyzanckich wojaków. Wadami Betty były: skłonność do trunków, bezgraniczne niechlujstwo i brak wszelkich względów na przyzwoitość wysłowienia; cnotami: ogromna miłość przybranej ojczyzny, wielka uczciwość w handlu z żołnierstwem opartym na pewnych znanych zasadach, i wrodzona dobroć serca. Dodać należy, iż Betty była wynalazczynią dobrze znanej po dziś dzień pod nazwą „cock-tail’u”[1] mieszanki; wychowanie i okoliczności specjalnie uzdolniły Elżbietę Flanagan do wszelkich trunkowych udoskonaleń, a gorliwa osobista praktyka była najlepszą rękojmią dokładności jej studjów w tym kierunku. Taką tedy była właścicielka zajazdu, która teraz, nie zważając na ostre podmuchy północnego wiatru, ukazała na progu swe kwitnące oblicze, by powitać swego ulubieńca, kapitana Lawtona, i jego towarzysza, a jej mistrza w chirurgicznych zabiegach.
— Jak pragnę awansu, luba Elżbieto, tak miłym mi jest twój widok — zawołał kawalerzysta, zeskakując z siodła. — Ten wstrętny wicher z Kanady przedmuchał mnie nawskroś, ale jedno spojrzenie na twe ogniste policzki już mnie rozgrzało.
— Pan jest zawsze komplemencista, kapitanie Jacku — odrzekła markietanka, ujmując uzdę jego ko-

  1. Napój, sporządzony z ubitego na pianę żółtka, whisky lub rumu, xeresu i odrobiny wody, dosłownie znaczy: Koguci ogon“. (Przyp. tłum.)