Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/228

Ta strona została przepisana.
222

się pod pieczą szyldwacha, pilnującego tyłów głównej kwatery. Drugi żołnierz, stojący w pobliżu domu na straży oficerskich koni, mógł jednocześnie mieć na oku zewnętrzną część owej komórki, pozbawionej okna i jakiegokolwiek wyjścia prócz jednych drzwi wchodowych, co sprawiło, że rozważny sierżant uznał to miejsce za najodpowiedniejsze do zamknięcia w niem więźnia, aż do chwili wykonania wyroku. Skłoniła też do tego sierżanta Hollistera i nieobecność Betty, która leżała przed ogniskiem w kuchni i chrapała w najlepsze śniąc, że nieprzyjaciel napadł na oddział, i biorąc odgłosy, dobywające się z jej własnego nosa, za dźwięki trąbki wirgińskiej jazdy, idącej do ataku.
Sierżant Hollister miał swoje własne zapatrywania na życie i śmierć, wyróżniające go z pomiędzy kolegów jako wzór świątobliwości i nieskazitelnego postępowania. Miał on już przeszło pięćdziesiąt lat i większą część tego czasu przesłużył wojskowo. Ciągłe obcowanie z nagłą śmiercią odniosło na nim wręcz przeciwny skutek, niż to bywało zazwyczaj i uczyniło go nietylko najpoważniejszym, lecz i najgodniejszym zaufania żołnierzem w jego oddziale. Kapitan Lawton wynagrodził jego wierność, czyniąc go swoim ordynansem.
Zaprowadził tedy sierżant Bircha w milczeniu do zaimprowizowanego więzienia i otworzywszy drzwi jedną ręką, drugą podniósł latarnię, by poświecić kramarzowi. Następnie siadł na baryłce, zawierającej tak ulubiony napój Betty, i dał znak Birchowi, by zajął w ten sam sposób drugą, latarnię zaś postawił na ziemi. Co gdy się stało, popatrzył czas jakiś uważnie na kramarza i rzekł:
— Wyglądasz mi na takiego, co spotka śmierć jak na mężczyznę przystoi, przyprowadziłem cię więc tutaj, byś w spokoju i ciszy mógł zebrać myśli i pojednać się z Bogiem.
— Straszne to miejsce, aby w niem spędzić ostatnie chwile — rzekł Harvey, rozglądając się wokoło tępym wzrokiem.