Skinnerzy podążyli ochoczo za kapitanem Lawtonem do jego kwatery. Kapitan dragonów okazywał zawsze tyle gorliwości dla sprawy, której służył, tak nie dbał o własne bezpieczeństwo, gdy miał do czynienia z wrogiem, a jego wzrost i postawa tak bardzo czyniły go groźnym, że wszystko to razem wzięte zjednało mu w jego pułku zgoła wyjątkową, a pod pewnemi względami niesprawiedliwą opinję. Zuchwałą jego odwagę poczytywano za krwiożerczość, a popędliwą gorliwość za wrodzone okrucieństwo. Natomiast parę wypadków, w których Dunwoodie okazał się wyrozumiałym, a raczej ściśle mówiąc bezstronnie sprawiedliwym, wystarczyło, by ci i owi pod niebiosa wynosili jego pobłażliwość i dobroć serca. Bo rzadko-kiedy ujemna lub dodatnia opinja odpowiada w równej mierze tym wadom lub zaletom które głosi.
Dopóki herszt bandy znajdował się w obecności majora, czuł to szczególne skrępowanie, jakiego występek doznaje zwykle w obliczu uznanej cnoty; lecz wyszedłszy z domu, nabrał wnet przekonania, iż dostał się pod opiekę pokrewnego ducha. W zachowaniu się Lawtona była powaga, wprowadzająca często w błąd tych, którzy go bliżej nie znali, tak dalece, iż w pułku utarło się twierdzenie, że „kiedy kapitan się śmieje, to wtedy się źle dzieje“. Przysunąwszy się za-