Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/240

Ta strona została przepisana.
232

posiodłane, z uzdami na szyjach, aby w każdej chwili można ich było dosiąść, jadły sobie spokojnie. Lawton zostawił skinnera przed domem i wszedł sam do kwatery, wrócił jednak niebawem ze stajenną latarnią w ręku i poprowadził bandę ku obszernemu sadowi, z trzech stron otaczającemu budynki, Skinnerzy poszli za nim w milczeniu, sądząc, że zamiarem jego jest ułatwić dalszą rozmowę na ten interesujący temat, bez obawy że niepowołane ucho może ją podsłuchać.
Herszt przysunął się znów do Lawtona, a chcąc mu dać lepsze wyobrażenie o swojej inteligencji, rzekł:
— Jak pan sądzi, czy kolonje wezmą ostatecznie górę nad królem?
— Czy wezmą? — wykrzyknął kapitan zapalczywie, lecz opamiętawszy się wnet, dodał spokojnie:
— Oczywiście, że wezmą. Jeżeli Francja użyczy nam broni i pieniędzy, przepędzimy królewskie wojska w ciągu pół roku.
— I ja tak sądzę, a wówczas będziemy mieli rząd wolny, a ci, którzy teraz walczą za niego, otrzymają nagrodę.
— O! — zawołał Lawton — wasze prawa będą niezaprzeczalne. Natomiast ci podli torysi, którzy sobie żyją w domu jak u Pana Boga za piecem, pilnując swego gospodarstwa, słusznie pójdą w poniewierkę. Wy zapewne nie macie gospodarstwa?
— Jeszcze nie, ale byłoby źle, żebym go się nie dochrapał przed zawarciem pokoju.
— Otóż kto pilnuje własnych interesów, pilnuje interesów kraju; trzeba tylko nie dać się zjeść w kaszy, a daleko się zajedzie.
— Otóż to — rzekł znowu herszt, coraz bardziej zachwycony rozmową, z której jak najpomyślniejsze wysnuwał dla siebie wnioski. — I, proszę pana, czy to nie byli wierutni głupcy, ci ludzie Pauldinga[1], że nie dali uciec królewskiemu generał-adjutantowi?

  1. Autor czyni tu aluzję zbyt lokalną dla przeciętnego czytelnika, Andre’go jak powszechnie wiadomo, schwytało