Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/253

Ta strona została przepisana.
245

kiedy padł; sam po nim przejechałem tego dnia. Biedaczysko leżał nawznak tak spokojnie, jak gdyby zmarł naturalną śmiercią, po całorocznej chorobie.
— O! Michał to sobie lubił kropnąć; co się tyczy tego, tośmy się szukali w korcu maku. Ale wy sierżancie jesteście człowiek wstrzemięźliwy i roztropny, jak raz na męża stworzony.
— Ano, pani Flanagan, chciałbym z wami pogadać o czemś, co mi leży na sercu, tylko nie wiem, czy mnie zechcecie wysłuchać.
— Wysłuchać? — powtórzyła niecierpliwa niewiasta — czemubym nie miała wysłuchać. Niech sobie tam oficerowie palce gryzą z głodu. Ale łyknijcie sobie jeszcze kropelkę; to wam rozwiąże język.
— Bóg zapłać, już mi więcej nie trzeba — odrzekł weteran, odsuwając szklankę. — Słuchaj, Betty, jak ci się zdaje? czy to był naprawdę kramarz-szpieg, którego tu zamknąłem tej nocy?
— A któżby inny, kochasiu?
— Zły.
— Co! Djabeł?
— Sam Belzebub, przebrany za kramarza, a ci tam niby skinnerzy to były jego djablęta.
— Być to może, sierżancie kochany, bo że skinnerzy to wcielone djąbły, to każdy wie o tem.
— Otóż to. Zły wiedział, że na nikogo nie mamy takiej chrapki jak na kramarza, więc przybrał jego postać, żeby się dostać do twego pokoju, pani Flanagan.
— A czegoby djabeł chciał ode mnie? — zawołała Betty gniewnie, — Czy to nie dosyć djabłów w wojsku, żeby jeszcze taki przychodził z piekielnych otchłani, by straszyć uczciwą samotną kobietę?
— Wielkie to szczęście dla ciebie, Betty, że mu przyjść dozwolono. Widzisz, wymknął się drzwiami w twojej postaci, co jest oznaką twego przeznaczenia, o ile się nie poprawisz. O! dobrze uważałem, jak drżał, gdym mu podawał biblję. Powiedz tylko sama, ko-